Zastanawialiście się kiedyś jak to jest, że wielu uczniów, którzy maja w szkole same piątki w życiu dorosłym ponosi klęskę, a przeciętniacy są szczęśliwi i mają w sobie spore poczucie zadowolenia? Dlaczego tak wielu z nas to zwykłe pierdoły, a inni mają w sumie na wszystko wywalone, a są BARDZO z tego powodu umocnieni?
Tak jest to problem, który badamy na kilku płaszczyznach. Każdego dnia towarzyszy nam „otoczenie naszego życia” czyli wszystko, co wpływa na danego Jana Kowalskiego. Czyli piękna sąsiadka, fajna szkoła, niezły rząd czy też miłe oceny własnej matki. Są ich tysiące i non stop wpływają na nasze decyzję. A co powoduje, że Kowalski podejmuje taką a nie inną decyzję? Duży wpływ na to oprócz wiedzy potocznej ma także inteligencja emocjonalna. Temat bardzo szeroko dyskutowany pośród psychologów, socjologów czy też innych przedstawicieli nauk społecznych czy też humanistycznych.
Zwróćmy uwagę na to, że podział na „dobre” i „złe” emocje jest ciut fałszywy. Przecież te „złe” w pewnych okolicznościach mogą okazać się jak najbardziej „dobre” i na odwrót. Ta umiejętność dostosowania odpowiedniego zachowania (reakcji) na dany moment, wydarzenie w naszym życiu bardzo dużo daje i kto wie czy nie jest kluczowe w tym kim dokładnie jesteśmy. No bo studiujesz powiedzmy politologię (tu dam przykłady z życia). I masz takie dwie sytuację:
1 . Gość lubi Dmowskiego, ale postanowił „dorobić” po studiach. Za grosze. I okazuje się, że powoli się w tym rozwija. Dziś jest jednym z najbardziej cenionych „kontrolerów jakości” w Polsce. Chciało mu się przeżyć kilka upokorzeń: niska płaca, nocne zmiany itp. - nie każdemu to przypadnie do gustu. Ale dziś ma efekt, bo miał spore zaparcie. Jest kimś, kto swoim charakterem osiągnął sukces w branży w sumie zarezerwowanej dla inżynierów. Ktoś mu sprzedał taką siłę charakteru w dzieciństwie.
2 . Studentki w Urzędzie dostały praktyki. Wrzucono je do „działu promocji i projektów”. I w ramach działań kazano napisać notkę informacyjną. Te z oburzeniem do przełożonego „ale my studiujemy politologię, a nie dziennikarstwo”. Ręce opadły? Tak… I pytanie – co kierowało tego typu osobami? Które z nich mają większe predyspozycje do działania i sensowniejszego zagospodarowania siebie? Ocena jest chyba jasna. Oczywiście zawsze możemy mówić o przypadku itp., ale nie oszukujmy się…
I teraz pytanie. W którym momencie rodzi się ten moment, że albo jako rodzic wyprodukujesz pierdołę albo kogoś ok. Odpowiedź jest jasna. Wczesny kontakt z dzieckiem. Co powoduje, że jest ono dobre? Oczywiście twoja działalność. Kiedy emocjonalnie pasuje do szkoły? Jest kilka elementów, które muszą być spełnione. Posyłając dziecko do szkoły musimy zatem zadbać o to, by :
1. Miało mocną wiarę w siebie. To znaczy panuje nad swoim ciałem i rozumie w miarę otaczającą go rzeczywistość (pokój w przedszkolu, plac zabaw itp.).
2. Było ciekawe. Dziecko musi wiedzieć, że dowiadywanie się nowych rzeczy jest ważne i inspirujące.
3. Działać intencjonalnie. Musi mieć pewność, że ma zdolność i chęć do wpływania na bieg spraw. To buduje w nim poczucie umiejętności oraz skuteczności
4. Potrafiło budować wewnętrzną samokontrolę. Wiedzieć co może i na co je w danym momencie stać
5. Potrafiło nawiązywać relację z innymi dziećmi i dorosłymi. Oczywiście wszystko na zasadach rozumiem was i wy rozumiecie mnie.
6. Potrafiło sprzedawać za pomocą mowy swoje myśli i emocje, a także potrafiło zrozumieć te elementy u innych.
7. Współdziałało z innymi.
Jeżeli te elementy dziecko opanuje (i zrozumie oczywiście dzięki dzięki twoim działaniom) są spore szanse, że będzie się w nim rozwijało poczucie zrozumienia otaczającego go świata, a dzięki temu zrozumieniu może osiągnąć sukces zarówno komercyjny, jak i duchowo-rodzinny. I pamiętajmy, że sukces to bycie szczęśliwym, a nie koniecznie bogatym :)
D. Goleman, Inteligencja emocjonalna, Warszawa 2005
https://pl.wikipedia.org/wiki/Inteligencja_emocjonalna
http://michalpasterski.pl/2010/10/inteligencja-emocjonalna/
Temat zgłaszam do Tematygodnia nr 31, punkt 3