Witajcie,
Dziś zapraszam Was na wpis dotyczący kolarstwa górskiego ;) Będzie on opowiadał o mojej największej przygodzie rowerowej.
Post ten powstał w ramach inicjatywy temaTygodnia #19 - temat nr 3 - To moje własne dzieło!
Numer startowy z wyścigu
Na początku 2015 roku wraz z moim mężem oraz @kubak postanowiliśmy wziąć udział w Rowerowej Przygodzie Roku - Bike Adventure 2015. Jest to czteroetapowy wyścig rowerowy odbywający się w Karkonoszach oraz Górach Izerskich. Oczywiście moim założeniem nie było ściganie się z najlepszymi, a dobra zabawa oraz ukończenie wyścigu. Czy to się udało? Tak, Tak i jeszcze raz tak ;) Ale po kolei:
Przygotowania:
Gdy decyzja została podjęta oraz wpisowe zapłacone, pozostało przygotować się do wyjazdu. Było to dość trudne zadanie, gdyż musieliśmy znaleźć kogoś do opieki nad naszym synkiem, który wtedy miał niecałe 1,5 roku. Jednak dzięki współpracy udało się wszystko doskonale zgrać - noclegi, transport, osoby do pilnowania dziecka. Pozostało poćwiczyć technikę jazdy i czekać na sierpień.
Wyścig:
Gdy nadszedł 13 sierpnia 2015 roku spakowaliśmy się, upchnęliśmy rowery do samochodów i wyruszyliśmy w drogę. Na miejscu okazało się, że jest to bardzo zorganizowana impreza i niekoniecznie przeznaczona dla takich amatorów jak ja (mąż i @kubak są bardziej zaawansowani w te klocki) ;) Trasy były bardzo wymagające oraz trudne technicznie. Ciekawe podjazdy, szybkie zjazdy, specjalnie przygotowane odcinki, które wymagały całkowitej koncentracji i dobrego czucia roweru, a przy tym wszystkim piękne widoki naszych polskich gór - oczywiście Ci, którzy przyjechali się tu ścigać akurat na tym aspekcie nie mogli się skupić.
Ja na trasie wyścigu - autor: Elżbieta Cirocka
Wyścig polegał na tym, że przez cztery kolejne dni były do przejechania cztery etapy wyścigu. Ja startowałam w kategorii FUN (krótszy wariant trasy), który wyglądał następująco:
- I etap - 13.08.2015r. - dystans: 30km, przewyższenia: 1300m,
- II etap - 14.08.2015r. - dystans: 25km, przewyższenia: 700m,
- III etap - 15.08.2015r. - dystans: 33km, przewyższenia: 1050m,
- IV etap - 16.08.2015r. - dystans: 27km, przewyższenia: 750m.
Profil trasy wyścigu
Według mnie etapy II i IV były trochę łatwiejsze od etapów I oraz III. Jednak każdy z nich był wymagający pod względem technicznym oraz kondycyjnym. Szczęśliwie udało mi się ukończyć wszystkie cztery etapy wyścigu bez żadnej kontuzji oraz bez defektu roweru, dzięki czemu mogłam zdobyć medal "FINISHER'a" :D Czy jestem z tego dumna? Oczywiście, że TAK.
Zdobyty medal ukończenia wyścigu
Podsumowanie:
Udział w Bike Adventure 2015 był dla mnie mega fajną przygodą. Dzięki niemu mogłam poczuć choć namiastkę tego, co czują zawodowi kolarze podczas wyścigu. Ukończenie takiego wyścigu jest bardzo satysfakcjonujące i napawa dumą na długo. Tym bardziej, że wzięłam w nim udział jako totalny amator - bez profesjonalnego sprzętu, bez specjalnych treningów. Czy była to dobra decyzja? Pod względem przeżytej przygody - Tak. Natomiast czy rozsądna? W obecnej sytuacji uważam, że nie. Należało się bardziej do tego przygotować, więcej ćwiczyć i wystartować w lepszej formie.
Ja na trasie wyścigu - autor: Elżbieta Cirocka
Co dalej?
W obecnej chwili czekam na wiosnę. Gdy śnieg stopnieje, a temperatura ciut wzrośnie znowu wrócę na rower :) Czy wystartuję jeszcze kiedyś w podobnym wyścigu? Nie wiem. Nie mówię ani tak, ani nie. Zobaczymy co życie przyniesie.
Lubię aktywnie spędzać czas, a rower daje mi poczucie wolności i niezależności. A jak to jest z Wami? Lubicie jazdę na rowerze? A może w inny sposób spędzacie wolny czas? Jak zwykle zachęcam do podzielenia się doświadczeniem w komentarzach.
Pozdrawiam