Mirkowe inspiracje - ogródek działkowy za grosze.

2014 rok. Jestem wtedy studentem, z ogrodami miałem do czynienia tylko tyle, że podlewałem kwiatki w przydomowym ogródku. Pewnego razu całkowitym przypadkiem stałem się posiadaczem ogródka działkowego. Stało się to, gdy realną groźbą była nowa ustawa o ROD, która mogła doprowadzić do zniszczenia większości ogrodów. Część ludzi bała się, że nie odzyska nawet pieniędzy za nasadzenia i altany. W tamtym okresie spotkałem miłą, starszą panią, która była w posiadaniu działki i powiedziała, że najchętniej by się jej pozbyła. Podała cenę, pojechałem zobaczyć te włości.

Na miejscu zastałem zaniedbany ogródek. Jej nieżyjący mąż kiedyś wybudował drewnianą altanę, która nie miała frontowych drzwi. Dookoła wysoka trawa, chaszcze i krzaki. Altana w środku pachniała stęchlizną. Był to zapach, który zostawał na ubraniach. Tragedia. Na wyposażeniu były stare, PRL-owskie meble w postaci biurek, skrzypiącego łóżka oraz paru puf. W drugiej izbie jedna ściana była "wybudowana" z pleksi. Jak już wspomniałem, brakowało frontowych drzwi.

Jednak to miejsce mi się podobało. Kusiła również cena - mniej niż 2 tysiące złotych za działkę z altaną, narzędziami i starymi meblami. Pomyślałem, że to dobry start do tej przygody. Nastąpiły formalności - umowa sprzedaży urządzeń znajdujących się na działce wraz z przepisaniem prawa do dzierżawy od ROD. Potem już tylko wycieczka do zarządu ogrodu, dopełnienie formalności, opłata wstępna i przekazanie kluczy od miłej, starszej pani.

Stałem się działkowcem, dziedzicem 300 metrów kwadratowych na dużym ogrodzie działkowym. Brzmi dumnie, pomyślałem. Od tego momentu zaczęło się porządkowanie terenu. Na początku wziąłem się za karczowanie terenu z maczetą. Szło to topornie, ale się udało. Zakupiłem także kosę spalinową, która sprawiła, iż dokonałem olbrzymiego skoku cywilizacyjnego (koszenie starą, tępą kosą mi wybitnie nie szło. Tak oto minął pierwszy sezon, który trwał dla mnie bardzo krótko (późno kupiłem działkę.

DSC_0054.jpg

Fot. Działka wykarczowana jak ta lala.

Kolejny rok rozpoczął się dla mnie niemile. Zastanawiałem się nad rzuceniem tego w pierony. Powodem tego było ograbienie altanki przez nieznanych sprawców z malinowym nosem. Ofiarą padło popsute radio, aluminiowe żaluzje, łom, sztućce, pusta butla gazowa oraz jakieś gwoździe i inne "drogocenne kruszce". W pierwszej chwili pomyślałem, że jeśli tego typu sprzęty znajdują swojego amatora, to nigdy nie będzie spokoju. Potem przyszła jednak refleksja, że trzeba będzie uskładać trochę pieniędzy z biednej, studenckiej kieszeni na remont domku.

Zanim do tego doszło, wykarczowałem okalający działkę żywopłot, który doszczętnie zdziczał. Ku mojemu zdziwieniu, szybko zaczął odrastać. Pod koniec sezonu miał już około 30 cm. Dziś jest już okazały, bujny, ale również równy, bo co jakiś czas go podcinam. Oprócz tego pozyskałem za darmo ładne płyty chodnikowe, z których zrobiłem mały plac pod grilla i imprezy. Ziemię wyrównałem, podkopałem, ułożyłem agrowłókninę i położyłem płyty. O dziwo wyszło równo i całkiem fajnie służyło, a pod spodem nic nie rosło.

IMG_20140820_164408.jpg

Fot. Plac pod grilla zawsze spoko.

W tamtym roku podcinałem również drzewka, wyrzucałem część niepotrzebnych rzeczy, kupowałem narzędzia, studiowałem budowę kłódek i opracowywałem plan remontu. Przy okazji grillowałem, zbierałem borówki, jabłka, śliwki i inne dary natury, które dostałem w schedzie po poprzednich właścicielach. Poznawałem również moich sąsiadów. Jeśli jednak o chodzi o temat kłódek - na amatorów tanich trunków oraz cudzego metalu wystarcza dobrze dobrana, ciasno osadzona kłódka trzpieniowa. Mają problem z włożeniem tam łomu lub innej "łapy" i skruszenia jej. Po zakupie kilku kłódek ataki ustały. Ktoś jedynie zaglądał do pierwszego "pokoju" i przywłaszczył sobie pół dywanu. Po co? Sam nie wiem, po co komu pół starego, zakurzonego i pachnącego stęchlizną dywanu.

lob.jpg

Fot. Kłódka trzpieniowa. Źródło lob.pl (reklama nieprzypadkowa, dobrze się sprawdzają)

Rok 2016 przyniósł pierwszą część remontu domku. Zaprzyjaźniłem się z odwiedzinami na złomie. Tam udało mi się znaleźć drzwi antywłamaniowe z demontażu, które zakupiłem po cenie metalu, framugę oraz trochę kątowników. Za darmo pozyskałem boazerię z demontażu. Zabrałem się więc za odbudowę pierwszego pomieszczenia. Zerwałem z ojcem ściany, do szkieletu domku. Wykorzystałem deski, do nich przymocowałem boazerię, a drzwi osadzaliśmy wraz ze znajomym murarzem. Po kilku piwach pasowały jak ulał. Dokupiłem do nich zamek z atestem ROM3 za jakieś grosze na olx. Pani powiedziała, że jak zepsuł im się zamek, to zakupili nowy, ale wtedy przestały jej się podobać drzwi, więc udało mi się kupić porządny zamek w dobrych pieniądzach. Psując dwa wiertła dodatkowo w drzwiach nawierciłem zasuwę, do której zamontowałem kolejną kłódkę trzpieniową. Postanowiłem, że nikt nie będzie mi już więcej odwiedzał altany. Dodatkowo, udało mi się zakupić szafę metalową - oczywiście na złomowisku. Kosztowała chyba 80 zł. Wszystko, co cenniejsze niż 20 zł powędrowało do niej.

DSC_0050.jpg

DSC_0051.jpg

Fot. Stan sprzed remontu.

IMG_20150919_152142.jpg

IMG_20150921_175319.jpg

Fot. Domek w trakcie rewolucji.

W zeszłym roku postanowiłem kontynuować działkową rewolucję. Udało mi się nabyć za grosze porządne, kute kraty do okien. Raz - bezpieczeństwo, a dwa - tego chciała ubezpieczalnia, aby ubezpieczyć działkę od kradzieży. Znajomy dospawał gwinty, wraz z tatą i kolegą nawierciliśmy odpowiednie otwory w ścianach domku i wbiliśmy przez nie kraty. Pamiętam, że były cięzkie i mocno się przy tym napociliśmy.

IMG_20151119_151348.jpg

Fot. Nigdy mnie tak nie cieszyły kraty w oknach.

W międzyczasie sąsiad - pan w sędziwym wieku powiedział, że będzie rezygnował z działki obok, bo jego żona jest schorowana, a on sam już też nie ma siły się zajmować działką. Pomyślałem, że chętnie powiększę swoje królestwo i tak też się stało. Tu nie było domku. Za to stare śliwy trochę chodnika i dużo zapuszczonych krzaków. Musiałem zająć się karczowaniem, a wszelkie łodygi z dziką namiętnością paliłem w zakupionej do tego celu beczce.

received_592107414283531.jpeg

Fot. Płonie ognisko w beczce i szumią knieje.

Powoli wszystko ogarniałem, wtem... Zapadłem się w podłodze. Podniosłem gumolit i okazało się, że podłoga przegniła, a deski jeszcze cudem trzymają się na gumolicie i grubszych legarach. Podjąłem decyzję o zrobieniu wylewki. Na działce obok leżały kamienie, które przez lata były tam przerzucane. Upewniłem się, że mogę ich użyć i potem był już tylko ból. Zrywałem podłogę, która pomimo tego, że nie była w najlepszym stanie, to gwoździe stawiały duży opór. Jednak udało się dojść do ziemi. Potem rozłożyłem papę, która była na promocji w markecie budowlanym - zawsze to zabezpieczy trochę przed wilgocią. Następnie było jeszcze gorzej. Kamienie trzeba było przenieść. Posłużyły do tego wiadra, dużo samozaparcia i siły w nogach oraz rękach. udało się ułożyć kamienie, a na.. a jakże - zaprzyjaźnionym złomie zakupiłem kratownice, które posłużyły jako zbrojenie. Zostało już tylko zrobić grilla, zaprosić znajomych i robić kursy do pobliskiego marketu po worki z wylewką, dokładnie mieszać i wylewać. Bardzo dobrze się rozprowadzało, całkiem nieźle samopoziomowało. Tak domek zyskał nową podłogę. Zwieńczeniem był zakup wykładziny z likwidowanego biura.

IMG_20160701_192845.jpg

IMG_20160703_184050.jpg

IMG_20160704_201015.jpg

IMG_20160707_195017.jpg

IMG_20160524_173931.jpg

Fot. Remont zawsze zacznij od gleby.

Nieprzyjemny zapach nie znikał. Na zdjęciach widać usuwane płyty ze ścian. Część desek stanowiących ścianę spotkał ten sam los. Reszta została przybita, zabezpieczona odpowiednim środkiem. Pomyślałem, że w lato w domku bywa bardzo upalnie. Lepsza izolacja była wyjściem, aby spokojnie można było tam odpocząć. Wybór padł na wełnę w promocyjnej cenie z Castoramy. Przykryłem to płytą 2mm HDF z Obi. Był to strzał w dziesiątkę. Teraz w upały jest chłodno i przyjemnie, a wieczorem, gdy na zewnątrz robi się zimno, w domku można się delikatnie ogrzać.

IMG_20160715_202401.jpg

Fot. Wełna z kozy dobra na mrozy.

W środku pozostało już tylko ustawić meble, wyrzucić starą kanapę, która również zaczęła gnić i pozyskać nową. Akurat siostra pozbywała się z domu, więc wziąłem na przyczepkę i zajęła miejsce w domku. Ponadto pomalowałem metalową szafę. Akurat miałem niebieską farbę w garażu, więc wybór był prosty :)

IMG_20160723_161730.jpg

IMG_20160723_161756.jpg

Fot. Wygląda to dużo lepiej. Jeszcze przed pełnym umeblowaniem.

Domek został wyremontowany w środku. Jednak na zewnątrz straszył. Myślałem, jak tanim kosztem poprawić wygląd ścian. Z pomocą przyszedł mi listonosz. W skrzynce znalazła się gazetka z Castoramy i nowa promocja na siding. Coż to takiego? Plastikowe panele elewacyjne. Istna moda lat 90-tych. Szybka wyprawa do sklepu, przewiezienie materiału na działkę, a w weekend ściany były już piękne. Do tego posłużył kupiony na początku sezonu chiński agregat za 220 zł i wyrzynarka. Polecam tani agregat, ale musicie podokręcać wszystkie śrubki, bo zacznie wam się sypać w rękach. Mnie pierwszy odpadł tłumik, a urządzenie zyskało sportowy charakter. Słychać było go po drugiej stronie sektora :)

IMG_20160709_185846.jpg

IMG_20160709_185826.jpg

Fot. Niech się mury pną do góry.

Nie wspomniałem, że na nowopozyskanej działce brakowało ogrodzenia. Trzeba było sytuację naprawić. Udało się kupić niską siatkę oraz kątowniki. Oczywiście z recyclingu. Zabetonowałem słupki, naciągnąłem siatkę, a na końcu zamontowałem furtkę. Aby nie padła ofiarą wandalizmu, zakupiłem kawałek łańcucha i najtańszą kłódkę. Tak, żeby było wiadomo, że sobie nie życzę nieproszonych gości. Na rod ogrodzenie może mieć bodaj 1,20 cm wysokości, więc to i tak nie uchroni przed intruzami i nie siliłem się na lepsze zabezpieczenie.

IMG_20160426_174502.jpg

IMG_20160426_174443.jpg

IMG_20160430_130723.jpg

Fot. Wspaniały surowiec z najlepiej wyselekcjonowanych komponentów.

IMG_20160612_153005.jpg

IMG_20160615_194035.jpg

Fot. Efekt wiercenia, szlifowania, betonowania oraz skręcania drutem.

Tak zamknął się poprzedni, pracowity rok. Koszt remontu lokalu oraz otoczenia to jakieś 1200 zł. Grosze. W tym roku został już odlany próg, zainstalowane roletki z zeszłorocznej wyprzedaży -70%, wyjęte betonowe płyty, które czekają na wytyczenie nowych ścieżek, a także zacząłem udoskonalać system odprowadzania wody z dachu, aby jak najwięcej życiodajnej cieczy spłynęło do beczek.

Uważam, że 3000 złotych to grosze jak za miejsce, gdzie można zapomnieć o codzienności, odpocząć, obcować z przyrodą i zrobić imprezę z grillem. Wystarczy trochę chęci do pracy, szukania surowców do estetycznego wykonania remontu oraz sporo samozaparcia, żeby w wolnym czasie się spocić, trochę poprzeklinać pod niebiosa i pokonywać różne trudności oraz duuuużo kombinować. W zamian mamy poczucie wolności i masę satysfakcji z nauki nowych rzeczy i końcowego efektu. W tym roku może uda mi się już skończyć prace budowlane i powoli zająć się ogrodem oraz nauką wytwarzania nalewek z owoców. Życzcie mi szczęścia :)

Na koniec odpowiem na pytanie, czy gdybym cofnął się w czasie i mógł podjąć jeszcze raz decyzję o zakupie działki, to czy bym to zrobił? Oczywiście, że tak, jestem szczęśliwy z bycia działkowcem i polecam każdemu ten styl życia.

received_671870079620345.jpeg

Fot. Bycie działkowcem to sporo "gruzu" i praca do zmroku.

Artykuł napisany w ramach 27 edycji Tematów Tygodnia: temat trzeci - "Rękodzieło w letnią pogodę".

ja.jpg Machina

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now