Polski "strój jednolity" - '80, 2007, 2015

Jako Polak mały urodzony w roku 1980, osobiście zetknęłam się w początkach mej edukacji z mundurkami, których nikt wtedy tak nie nazywał, bo nie miały z mundurem nic wspólnego. Sukcesy gospodarki centralnie sterowanej niewątpliwie odcisnęły wyraźne piętno na ewolucji mundurka (takiego przedwojennego i porządnego powojennego używanego w szkołach średnich o określonym profilu lub renomie) w kierunku "fartucha" czy też "fartuszka" noszonego w szkole podstawowej. Fartuch klasyczny za moich czasów, czyli w drugiej połowie lat '80 to granatowy lub niebieski (widywało się również bordowe), śliski ubiór z długim rękawem. Dla dziewcząt chałacik, długość trochę przed kolano, uszyty z odciętym karczkiem i dwiema naszytymi kieszeniami około linii bioder. Dla chłopców rodzaj krótkiego kasaka - taka bluza na guziczki z odszytym paskiem i kieszenią na piersi. Do tego białe kołnierzyki przypinane na guziczki - dla dziewczynek zaokrąglone, dla chłopców w szpic. Tkaniny różne - od podszewkowych, niemiłych, bo elektryzujących się straszliwie i trochę mnących, po lżejsze syntetyki typu nonajron.

Zwykle wykonywanie grupowych zdjęć klasowych było wcześniej zapowiadane. Wówczas występowaliśmy w strojach apelowych - białe bluzki lub koszule, granatowe lub czarne spódnice i spodnie. Do tego każda klasa posiadała chusty w określonym kolorze - moja błękitne. Dzięki temu, że w trzeciej klasie prawdopodobnie zdjęcie klasowe było zrobione bez wcześniejszych uzgodnień, pozujemy au naturel, czyli jak kto przyszedł tego dnia do szkoły. Jest to zatem dokument przestawiający codzienną sytuację "fartuchową" na sam koniec jej ówczesnego funkcjonowania, czyli w roku 1989. Wzorowi uczniowie oczywiście wszyscy w fartuchach, uczniowie mniej wzorowi wedle uznania. Nikt z nauczycieli nie robił dramatu ani nie wpisywał uwag, bo z zaopatrzeniem w fartuchy było różnie. Czasem w domu towarowym GS Samopomoc Chłopska leżały równiutko na półkach i jak widać na zdjęciu występowały nawet nieco ozdobniejsze wersjach, czasem wyrośnięte dziecko musiało czekać na "przyjęcie towaru" lub wyjazd rodzica do innego miasta w celu zakupu większego rozmiaru. Jak widać na zdjęciu ten strój z założenia jednolity, z czasem stawał się zaledwie z grubsza ujednolicony. Dziewczynki nosiły również fartuszki wkładane przez głowę i wiązane na bokach, coraz to inne stosowano lamowania, pojawiły się również bluzy dla chłopców z wszytym granatowym kołnierzykiem. Tarcza była przyszywana na rękawie, odznaka wzorowego ucznia na piersi.

1989.jpg

W roku 1990 w mojej szkole fartuszki przestały obowiązywać. Jako uczennica już się z "mundurowaniem" nie zetknęłam. Nadszedł jednak rok 2006 (mój trzeci w nauczycielstwie) i okazało się, że za sprawą pana Romana Giertycha postulowany jest powrót mundurków. Nowelizacja ustawy weszła w 2007 i mundurki stały się obowiązkiem. Zapis znów określał je jako "strój jednolity". Szkoła, w której wtedy pracowałam podeszła do sprawy oszczędnościowo i tak, aby bez specjalnych ceregieli spełnić wymóg. Rada rodziców zdecydowała, że każdy uczeń w ciepłe miesiące będzie nosił koszulkę typu t-shirt z nadrukowanym logo szkoły, białą lub błękitną. Pamiętam jak jechałam z tymi koszulkami do drukarni gdzieś na Zaciszu.
Na zimniejsze dni przewidziano granatową kamizelkę z logo szkoły - dla chłopców o kroju przypominającym klasyczną kurtkę dżinsową (bez rękawów), dla dziewczynek taliowaną, nieco dłuższą. I już. Nowelizacja ustawy z 2008 zniosła obowiązkowy strój jednolity i mundurki zniknęły.

Z tamtej pracy nie mam zdjęcia uczniów w mundurkach. Krótko obowiązywały i zdjęcie klasowe też było zrobione w strojach oświętnych. Za to mam zdjęcie z czasów pracy w innej szkole, dobrych kilka lat później. Decyzja o obowiązywaniu mundurków zależy od społeczności szkolnej - decyduje dyrekcja, rada rodziców i samorząd uczniowski. W tej szkole utrzymano obowiązek jednolitego stroju - były to stroje dość podobne do granatowych fartuszków z moich czasów szkolnych. Granatowa młodzież zasiada na spotkaniu z okazji Dnia Ziemi. :)

2015.jpg

Wreszcie nadszedł czas, gdy mundurek zaatakował mnie jako rodzica. Moja córka rozpoczęła naukę w pierwszej klasie. W jej szkole również utrzymano zwyczaj mundurka. W sumie dlaczego nie - mundurki wcześniejszych roczników uszyte, moim zdaniem całkiem ładne. Dla chłopców była to kamizelka kroju marynarkowego, w zestawie krawat używany do stroju apelowego. Dla dziewczynek kamizela ze wstawką i kołnierzykiem oraz plisowana spódniczka. Granat i szkocka krata.

W zwykłe dni do mundurka dzieci nosiły spodnie, legginsy, bluzki, sweterki "w stonowanych kolorach". Strój odświętny to mundurek i dla chłopców spodnie czarne lub granatowe (nie dżinsy), biała koszula, dla dziewczynek biała bluzka i białe rajstopy. W takim zestawie wyglądali naprawdę ładnie, w wydaniu codziennym bardziej pstrokato. Tkanina mundurka nie jest gruba, ale dość wytrzymała. Dobrze się prała i szybko schła. Dlaczego piszę trochę w czasie przeszłym a trochę w teraźniejszym? A dlatego, że wygrzebałam dziś nieobowiązujący już mundurek z szafy i moja córka włożyła go do zdjęcia. Spódnica jest już trochę krótka, ale można spokojnie przyjąć, że mundurek wystarczyłby na trzy lata. Szyty był na miarę w lokalnym zakładzie krawieckim. Krawcowa jakoś tak sprytnie wypośrodkowała wymiary, że w pierwszej klasie wyglądał dobrze (nie jak po starszej siostrze) i w trzeciej też by obleciał. Kosztował około 120 złotych. Moja córka bardzo go lubiła i naprawdę chętnie nosiła, choć w jej klasie byli też przeciwnicy mundurków i w zwykły dzień często mniej niż połowa klasy miała na sobie kamizelki. Bardziej przestrzegano jednolitego stroju na apelach. Po ostatniej reformie nadeszły zmiany. Szkoła mojej córki przestała istnieć. Mundurki w nowej nie obowiązują.

Nie jestem ani wielkim zwolennikiem ani przeciwnikiem mundurków. Są - ok, nie ma - też dobrze. Uważam jednak, że warto uczyć dzieciaki o stosowności stroju do okazji. Jednak Jak cię widzą, tak cię piszą to nie jest tylko pusty frazes. Często pierwsze wrażenie decyduje o pracy, otrzymaniu zlecenia. Odpowiedni do okoliczności ubiór świadczy o kulturze osobistej i obyciu człowieka. Oglądam czasem zdjęcia z zakończenia roku w szkołach - pojawiają się w lokalnej prasie. Chyba dzisiejsze nastolatki sądzą, że bardziej cool na zakończeniu lub rozpoczęciu roku szkolnego jest wystąpienie w morelowej minisukience z baskinką albo w koszuli w kratę i sportowych butach. Jednak w szkołach, do których niełatwo się dostać nie widzę osób, które aż tak bardzo chciałyby się wyróżnić w dzień apelu.

Post powstał w ramach konkursu Tematy Tygodnia #14 w nawiązaniu do tematu 1. :)
Fotografie z archiwum prywatnego.

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
14 Comments