To, że w bliższej lub dalszej okolicy mamy cmentarz wydaje się nam zazwyczaj sprawą oczywistą. Przyjmujemy, że cmentarz jest i będzie, że kolejne pokolenia będą 1 listopada, w rocznicę urodzin lub śmierci odwiedzać groby swych przodków. Wystarczy jednak cofnąć się czasem o kilkadziesiąt, czasem o sto lat, aby przekonać się, że i cmentarze powstają i przemijają, że czasem ich kres jest smutny.
Moje sześciotysięczne miasteczko - Twardogóra znajduje się na Dolnym Śląsku. Przez lata były to tereny wielokulturowe, na których mniej lub bardziej zgodnie żyli Polacy, Niemcy, Żydzi, nawet czescy husyci. Już w przyszłym roku miasto obchodzić będzie 725-lecie nadania praw miejskich, więc historię ma dość długą, jednak pełną jeszcze białych plam i czekającą na nowe odkrycia.
Dziś chciałabym napisać o jego cmentarzach. O tym, co wiem na chwilę obecną - tu również jest jeszcze sporo do odkrycia.
Choć moje miasto prawa miejskie uzyskało już w 1293 roku, bardzo długo nie posiadało własnego kościoła. Najprawdopodobniej od XIII do XVI wieku, przed reformacją, wierni chodzili lub jeździli do sąsiedniego Goszcza, który był majątkiem należącym do biskupstwa wrocławskiego i na pewno już w XIII wieku był parafią i posiadał świątynię. W księdze parafialnej z 1740 roku znajduje się zapis, że kościół w Goszczu ma 700 lat, więc mógł istnieć nawet już w XI wieku. Kościół ten posiada dość duży cmentarz przykościelny i choć kilkusetletnie mogiły nie zachowały się, najprawdopodobniej tam chowano parafian w czasach przedreformacyjnych.
Pierwszy kościół ewangelicki o konstrukcji szachulcowej wzniesiono w Twardogórze w pierwszej połowie XVI wieku. W jego krypcie pochowano kilka - kilkanaście osób, zapewne ważnych mieszkańców, być może pastorów. Zidentyfikowane są cztery pochówki członków rodziny von Köckritz - właścicieli Twardogóry. Położenie kościoła - pomiędzy drogą a skarpą skłaniającą się ku rzeczce Skoryni uniemożliwiało istnienie w tym miejscu placu cmentarnego. Możliwe, że dokonano pochówków tuż przy ścianach kościoła, jednak nie zachowały się po nich żadne ślady.
W roku 1690 ukończony został nowy duży kościół ewangelicki - drewniany, z częściowo murowaną z kamieni wieżą. Wzniesiony został pośrodku nowo powstałego dużego placu (Rynku Górnego) i jak wynika z zachowanych rycin i map, posiadał spory plac przykościelny, na którym znajdował się cmentarz. Przez około 100 lat chowano na nim parafian.

W roku 1866 przy tym samym placu, w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła ewangelickiego, wybudowano kościół katolicki. Przynależąca do tej świątyni działka była stosunkowo niewielka, więc podobnie jak przy małym kościele ewangelickim pochówków nie mogło być wiele. W krypcie kościoła katolickiego pochowany jest jeden z proboszczów - Robert Letzel, który zmarł w 1907 roku.
Od 1747 roku prowadzone były spisy uwzględniające ludność żydowską. Początkowo było to 8 rodzin. Trudno powiedzieć, czy od początku gmina żydowska posiadała własny kirkut, jednak do roku 1812, gdy w mieście mieszkało 217 Żydów (50 rodzin) taka nekropolia powstać musiała.
W 1874 roku duży kościół ewangelicki spłonął. Do odbudowy przystąpiono natychmiast, jednak cmentarz przykościelny został zlikwidowany. Właśnie w tym czasie - pod koniec XIX wieku cmentarze przeniesiono poza obszar zwartej zabudowy. Mapa z roku 1887 pokazuje położenie wszystkich miejsc pochówków. W prawym górnym roku zaznaczony został drugi cmentarz protestancki prawdopodobnie dla mieszkańców przylegającej do Twardogóry wsi Moszyce.
Mapa ze stycznia 1945 roku pokazuje lokalizację trzech cmentarzy - katolickiego (zaznaczony kolorem pomarańczowym - jedyny istniejący do dziś), protestanckiego (kolor fioletowy - dziś pusty plac z drewnianym krzyżem stojącym pośrodku) i żydowskiego (błękitny - nie istnieje). Kolorem czerwonym zaznaczyłam świątynie protestanckie, kolorem żółtym świątynię katolicką.

W latach dziewięćdziesiątych koniecznym okazało się założenie nowego cmentarza. Spory cmentarz komunalny powstał poza obrębem miasta, w sąsiedztwie drogi wylotowej w kierunku Grabowna Wielkiego. Niedawno okazało się, że ma on niewystarczającą powierzchnię i uchwałą rady miejskiej został znacznie powiększony o przyległe tereny pól i nieużytków.
Najsmutniejsza jest historia cmentarza żydowskiego. Już w czasach niemieckich liczba mieszkańców wyznania mojżeszowego szybko się zmniejszała wraz z coraz większymi wpływami nazistów. W 1936 roku w mieście mieszkało już tylko 6 Żydów. Tak więc już przed wojną gmina żydowska w Twardogórze została zlikwidowana. Kirkut, na którym mieścił się drewniany dom pogrzebowy pozostał bez opieki. Po wojnie od północnej strony piaszczystego wzgórza, na którym leżał cmentarz rozpoczęto wydobycie piasku. Działająca przez około 30 lat piaskownia eksploatowała piasek coraz dalej na południe, tak, że w końcu dotarła do terenu kirkutu i wydobyciu piasku towarzyszyło odkrywanie kolejnych kości ludzkich. Po cmentarzu nie pozostał żaden ślad. Zniknęły macewy, kości nie zostały złożone do zbiorowej mogiły.
Cmentarze choć skłaniają ku refleksji nad kruchością życia, kierują myśli wielu ku wieczności, same nie są wieczne. Źle, że materialne ślady ich istnienia znikają. Pozostaje tylko historia. Opowieść. Zapiski.
Wszystkie wykorzystane w artykule zdjęcia i fragmenty map należą do domeny publicznej.