W czasach dzieciństwa każdą wolną chwilę z bratem spędzaliśmy na łowieniu ryb w pobliskim starorzeczu. Myśleliśmy, że o tym starorzeczu i jego mieszkańcach wiemy już wszystko. Pewnego pięknego poranka okazało się, że byliśmy w błędzie. Złowiliśmy kilka ryb i dwa gatunki widzieliśmy po raz pierwszy. Jeden szybko ustaliliśmy był to piskorz. Ryba w tamtym czasie bardzo rzadka i objęta całkowitą ochroną. Drugi gatunek ciężko było ustalić. W atlasach brak, okoliczni wędkarze nie wiedzieli co to za gatunek. Mimo iż w tym samym mniej więcej czasie zaczęli łowić ryby tego gatunku. Nazywali je byczkami lub koluchami. My na własne potrzeby z racji jej wątpliwej urody nazwaliśmy ją "żabola".
A nasza "żabola" wyglądała tak:
- bardzo duże oczy,
- zaokrąglona płetwa ogonowa,
- dwie płetwy grzbietowe,
- ogromna jak na rozmiary całej ryby paszcza
- żuchwa wystająca ponad szczękę
- brązowo czarny kolor
- największy okaz jaki widzieliśmy miał około 25 cm i ok. 0,3kg
Postanowiliśmy więcej dowiedzieć się o tym gatunku i rozpoczęliśmy własne obserwacje i badania. Kilka sztuk poszło do akwarium. Jak się okazało ryby wszystkożerne. Zjadały rośliny, ikrę innych ryb, robaki, suchą karmę a nawet inne ryby.
Jednego dnia pobiegliśmy nad wodę po słoiki, w których trzymaliśmy robaki na przynętę. Po łowieniu wypuszczaliśmy robaki a słoiki leżały nad brzegiem. Tym razem po przyborze wody słoiki znalazły się w wodzie. Blisko brzegu tak, że spokojnie ręką można było sięgnąć. Po wyciągnięciu okazało się, że w środku są nasze "żabole" tylko trochę inaczej wyglądają. Były ciemniejsze i miały tłuszczowy guz na grzbiecie. wnętrze słoika oblepione było ikrą. Nasunął nam się wniosek: U tego gatunku występuje dymorfizm płciowy a samica z guzem na grzbiecie pilnuje gniazda. Jedna taką sztukę wpuściliśmy do akwarium, do którego również trafił słoik. Po kilku dniach wykluły się rybki.
Z czasem zauważyliśmy coś nowego czego jeszcze o "żabolach" nie wiedzieliśmy. Są kanibalami. Małe sztuki znikały w pyskach tych większych i to nie z braku pokarmu bo tego miały pod dostatkiem po prostu musiały w nich zasmakować.
Szybko po pierwszym wylęgu do słoika zagościły sztuki uważane przez nas za samców i złożyły ikrę. Wtedy stało się jasne, że u nich jak u sandaczy to samiec pilnuje gniazda.
W akwarium ryby przechodziły tarło raz po raz. Ledwo jedne się wykluły nowa ikra była złożona. Stwierdziliśmy, że to dlatego, że w akwarium mają sprzyjające warunki. Na wszelki wypadek kilka słoików leżało non stop w wodzie wyciągaliśmy je co jakiś czas i okazało się, że w środowisku naturalnym ryby lęgną się z taką samą częstotliwością od wczesnej wiosny do późnej jesieni.
To wszystko uświadomiło nam, że gatunek może być niebezpieczny. Skoro mnoży się kilka razy do roku i jest wszystkożerny może siać spustoszenie w wodzie.
Niedługo po tym poszedłem do liceum. W mieście z księgarniami był większy dostęp do wiedzy. Pewnego dnia natrafiłem na książkę, w której znalazłem naszą "żabolę" jak się okazało to była trawianka. Jej opis dokładnie zgadzał się z tym co sami zaobserwowaliśmy. Od dymorfizmu, opieki nad gniazdem przez ogromną żarłoczność i niskie wymagania środowiskowe.Według tej książki co później potwierdziliśmy w internecie Trawianka to gatunek inwazyjny sprowadzony z Azji. Dokładnie z rzeki Amur, została do Polski przywieziona prawdopodobnie przez akwarystów. Właśnie „dzięki” akwarystom pływa i mnoży się na potęgę w naszych wodach.
W Polsce pierwsze jej okazy zauważono w okolicach Dęblina w Wiśle i starorzeczach w 1993r. A więc około 50km od naszego starorzecza.
Obserwacje ichtiologów nad tym gatunkiem dowiodły, że jest zagrożeniem dla wielu gatunków ryb i płazów. W niektórych zbiornikach wytrzebiła całkowicie traszki i strzeble błotne doprowadzając do skrajnego zagrożenia wyginięciem tego gatunku. Regulamin PZW zabrania wypuszczania tej ryby z powrotem do łowiska. Po złowieniu należy uśmiercić.
Tekst zgłaszam do (#temaTYgodnia) #39
Temat drzewa klasyfikacyjne. Przykładowe luźne nawiązania: decyzje, analiza, statystyka, obserwacja, drzewa.