Większość z nas jest zabiegana i zajęta życiem codziennym. Wiadomo, że każdy z nas ma swoje problemy i zmartwienia. Nic dziwnego - takie jest życie. Wielokrotnie rozpisywałem się o potrzebie zatrzymania się i pomyślenia nad sobą i otaczającym światem. Powolne zwiększanie tempa życia, które jest sukcesywnie wtłaczane w nas, nie daje nam zbyt wiele czasu na takie przystanki. Zauważyliście jak wiele elementów naszego codziennego życia weszło w harmonogram codziennych czynności w sposób kompletnie niezauważalny? Wystarczy co jakiś czas wpompować w przekazy medialny "promocje" czegoś, a po kilku miesiącach jesteśmy już w pułapce nowych elementów życia codziennego. Mówię tu o prostych czynnościach, które wkradły się w niezauważalny sposób do codzienności. Przykładem (zaznaczam przykładem) niech będzie telefon, który zmienił się w komórkę, potem w smartfon i zupełnie zmienił codzienność człowieka.
Widząc jak wiele zmienia szum informacyjny, który nas otacza, to skłaniam się do stwierdzenia, że to ewolucja (dobrze lub źle idąca) lub próba stworzenia przez kogoś lub coś modelu sterowanego społeczeństwa. Chociaż nie twierdzę, że wszystko jest złe (wręcz przeciwnie), to da się dostrzec sygnały, które powinny alarmować i to mocno. Wiecie, że prawie 90% osób nie akceptuje swojego wyglądu takiego jakim w danej chwili jest?
International Journal of Eating Disorders publikuje bardzo dużo ciekawych informacji, które tylko pozornie mówią o zaburzeniach żywieniowych ludzi. Jest w tym jednak coś więcej. Poprzez sposób odżywiania i stylu codziennego życia, można dostrzec, że mamy naprawdę poważne problemy z akceptacją samych siebie. Co więcej, dzieci biorą z nas przykład i wpadają już od najmłodszych lat w paranoje. Wiele badań prowadzonych z zakresu żywienia pokazuje, że dzieci w wieku do 10 roku życiu świadomie układają sobie diety!!! Dieta fit w wieku 10 lat? To chyba przesada, ale niestety tak jest. Brak akceptacji samego siebie u dorosłych buduje to samo u dzieci, dla których jesteśmy przykładem lub/i wzorcem.
Idąc dalej. I komunie, zmieniły się w pokazy mody, a kiedy dziecko przyjeżdża limuzyną do kościoła, a małe dziewczynki chodziły na solarium, żeby być na I komunie opalone, to już alarm i czerwona kartka dla rodziców. Na szczęście solaria są już niedostępne dla dzieci, ale to tylko pokazuje, że jak nie ma zakazu, to ludzie nie potrafią się opamiętać.
Takie przykłady powinny dać do myślenia. Czy dają? To raczej pytanie do nas samych. Ja widzę w tym prostą drogę do "szału". Z pewnością nie prowadzi to do niczego dobrego. Zastanawia mnie również to, co z tego za 30 lat wyniknie, kiedy mocno sfrustrowane obecne dzieci będą naszymi współpracownikami, szefami, pracownikami administracji, czy też będą nami rządzili. Zastanawialiście się nad tym? Czy to już nie jest choroba naszego społeczeństwa? Może to znak naszych czasów? Może .... ewolucja.