Sny
Przypomniały mi się sny, w których wracałem do przedszkolnych i szkolnych lat. Z boku patrzyłem na swoją klasę i siebie jak biegaliśmy po szkole i darliśmy się na całe gardło. Dziwne, ale nie miałem koszmarów. Pewnie umysł się ratował i wracał do czegoś przyjemnego. Ratował mnie przed czymś? Nie wiem tego.
Dzień
Dzień był i jest inny. Jak koszmar. Ciągle ktoś coś chce, dzwoni telefon, mail za mailem, papierosy i popołudnie, kiedy się mówi "... napiję się piwka z kolegami i odetchnę ...", albo coś podobnego. W sumie to pomaga, jak tabletka na ból zęba. Pod koniec marzysz już, żeby położyć się spać i ... rano to samo.
Przez lata daje się to znieść. U mnie przez ponad 20 lat /dla ciekawych mam 41/. Nie da się powiedzieć, że nie miałem dobrych chwil. Oczywiście, że były. Sukcesy zawodowe, wyrazy uznania, wyjazdy na weekendy ze znajomymi, dobrzy ludzie i ci źli. W sumie to chyba norma.
Coś się nagle zmieniło
Kiedy dociera do Ciebie, że masz DOŚĆ, zaczyna pojawiać się myśl, że już chcesz odejść i wszystko się skończyło. Wiem, niby brak celu, ale cel miałem i mam dalej. To coś jest silniejsze od czegokolwiek co się w życiu spotyka. Niepohamowana siła myśli. Nie da się zapanować nad tym /przynajmniej na początku/ i myślisz tylko o tym, żeby skończyć ze sobą.
Od kolejnych 48-24h zależy TWOJE ŻYCIE. DOSŁOWNIE !!!
Tak. Myślsz o samobójstwie. Myśleliście kiedyś? Dajcie znać w komentarzach /jeżeli chcecie/. Rozpoczyna się teraz proces. Przez ten czsas nie będziesz zupełnie sobą. Na pewnien czas stajesz się zupełnie inny. Jak w amoku.
Pierwsze myśli /to pamiętam jak przez mgłę/. Jak to zrobić? Nie wiem jak inni, ale chcesz jak najszybciej i bezboleśnie. To pierwsza pułapka. NIE DA SIĘ TAK!!! Zawsze zaboli. Jak nie fizycznie to umysłowo. Jedni czytają o tym, inni nie myślą tylko testują. Kompletny amok.
Żeby jasne było! Nie namawiam nikgo do tego! ODRADZAM!!!! To co przeczytasz poniżej, stanowi przestrogę dla WAS. Jeżeli masz taki stan WYMAGASZ NATYCHMIASTOWEJ POMOCY SPECJALISTÓW!!! OD TEGO ZALEŻY TWOJE ZDROWIE I ŻYCIE!!!
Technika samobójcy
Nie ma bezbolesnej śmierci. Cokolwiek nie wymyślisz, to i tak zaboli. W ten czy inny sposób. Zapomnij o proszkach, truciznach, skokach z wysokości itp. Pamiętaj, że lepiej sobie pomóc niż przeżywać wstyd kiedy Cię odratują. Najmniej bolesna jest pomoc, po którą zawsze możesz sięgnąć.
Ostatnie godziny przed ...
Pamiętam tylko, że wyszedłem z domu. Było rano, gdzieś przed 5. Potem kompletna luka. Nic. Nagle znalazłem się na końcu jakiejś wsi stojąc osłabiony do granic możliwości na chodniku. Od tego momentu zaczynją się obrazy. Zaczynają targać Tobą mieszane uczucia. To bardzo dobry znak. Ja, niewiele myśląc, poprosiłem jakiegoś człowieka o wezwanie pogotowia. Było po 19. Potem okazało się, że odnalazłem się kilkadziesiąt kilometrów od domu /jakieś 20-25km/.
Przyjechało pogotowie. Ponoć powiedziałem, że chciałem popełnić samobójstwo. No i wiadomo. Gość z pogotowia pokiwał głową i powiedział, że jedziemy do szpitala psychiatrycznego. Jednym słowem ........ DO HOUSTON.
WIEDZIAŁEM JEDNO - co by się dalej nie działo PRZEŻYJE !!!