Średniowieczny bastard!

Droga przez las ciągnęła się w nieskończoność. Pomimo, że była w dość dobrym stanie, czyli nie było błota, tak częstego na tych terenach, to jej ​nierówności i ​wy​boje​ raz po raz stwarzał​y​ problemy koniowi, który musiał ba​r​dz​o​ uważać, by si​ę​ nie potknąć. Rumak na swym grzbiecie dźwigał słusznej postury jegomościa. Ów człowiek mógłby być władcą tych ziem, gdyby nie pewien problem natury prawnej. Tatuś bowiem i mamusia naszego bohatera, nie zalegalizowali swego ślubu w obecności kościelnego hierarchy, jak to było w zwyczaju od pewnego już czasu. To niedopatrzenie skutkowało pogardliwym mianem "z nieprawego łoża", i było przeszkodą nie do pokonania w kwestii dziedziczenia. Jeździec podążał na zachód z bardzo ponurą miną. Czarne myśli kłębiące się pod czaszką, poczucie niesprawiedliwości i chęć odwetu powodowały, że co jakiś czas z ust Jego dało się słyszeć​,​ powtarzane jak zaklęcie: "Jeszcze tu wrócę..."

Zbigniew.JPG
źródło: wikipedia

Zbigniew, bo o nim mowa, do klasztoru żeńskiego w Kwedlinburgu dotarł skrajnie wyczerpany. Trudy podróży, obok męczących rozmyślań i ciągłych bólów głowy, pozbawiły syna Władysława Hermana jakichkolwiek sił. Musiało zatem upłynąć sporo czasu nim Zbigniew doszedł do siebie. Wielka w tym zasługa miejscowych mniszek, a w szczególności przeoryszy Adelajdy, które niedoszłego księcia traktowały z szacunkiem i otoczyły troskliwą opieką. Pobyt w klasztorze wpływał kojąco na zniszczoną psychikę Zbigniewa. Zimne mury, wszechobecna cisza, zapachy świec, kadzidła i częste modlitwy na powrót skłoniły Zbigniewa do myśli o kapłaństwie. Starannie wykształcony w Krakowie, nieraz brał to po uwagę, i byłoby do tego doszło, gdyby nie zbyt młody wiek. Teraz jednak nie było takich ​przeciwwskazań​, lecz syn Hermana ​nie był już pewien powołania.​ Przede wszystkim w nocy, ale również za dnia, nawiedzały go wszelkiej maści diabły wielu imion, które mąciły mu w duszy, nakłaniając do złego, wzbudzając żądzę władzy, podbojów, dworskich rozkoszy. A może nawet podsuwały wizję przyszłej korony? Już nie księcia ziem polskich, a króla Państwa Polskiego! I znów można było usłyszeć złowieszcze słowa: "Jeszcze tam wrócę..."

kwedlinburg.jpg
źródło: pixabay

Zbigniew prowadził mniszy żywot. Proste klasztorne zadania, skromne posiłki, msze i nabożeństwa, kontemplacja Boga. W tym wszystkim znajdował jednak czas na chwilę przyjemności. Wychodził wówczas na jedną z klasztornych wież, i wpatrywał się w dal. Podziwiał przepiękne widoki, jakie roztaczały się wokół. Saksonia! Oczyma wyobraźni widział niedaleki Magdeburg, patrząc na wschód tęsknił za Ojczyzną, zaś kierując wzrok na południe, wizualizował sobie siedzibę Papieży. Po południowej stronie wieży było mu zdecydowanie najlepiej. Lubił ciepło. Korzystał wtedy z promieni słonecznych, wystawiając twarz w ich kierunku, a lekki wiaterek nieznacznie niwelował uczucie zbytniego gorąca. Można by rzec: "Zbigniew - sybaryta!"
Pewnego razu, podczas takowej słonecznej kąpieli, czarna, gęsta chmura przysłoniła gwiazdę naszą dzienną. Momentalnie zrobiło się ciemno, jak podczas zaćmienia. Zbigniew otworzył szeroko oczy w poszukiwaniu Słońca. Nie przypuszczał, co się wydarzy. Nagle pierzasta zasłona jakby pękła na pół, i potężna dawka ostrych promieni oślepiła Zbigniewa. ​Na kilka chwil stracił wzrok! Katastrofa! Widział ciemność! W najmniejszym stopniu nie zdawał sobie sprawy z faktu, że tuż obok niego właśnie przeszło Przeznaczenie, by pokazać mu przyszłość. Że za kilka lat zostanie oślepiony przez przyrodniego brata Bolesława, tego, co to "usta miał krzywe"​. Że stanie się postacią tragiczną, a przez to jedną z najciekawszych w tamtych czasach.
​Od tamtej pory unikał południowej strony, i spozierał tylko na północ.​ Patrzył, patrzył, ale niestety nic już nie widział...

Nie widział, jak 922 lat później, od strony pobliskiego Halberstadt w kierunku Magdeburga, z prędkością 80 km/h jechał, obsługiwany przez firmę Peine-Salzgitter, towarowy pociąg przewożący wapno!
I jak w przeciwnym kierunku poruszał się pociąg pasażerski HarzElbeExpress, z prędkością 100 km/h i pięćdziesięcioma podróżnymi na pokładzie!
I jak we mgle, niedaleko miejscowości Hordorf doszło do czołowego zderzenia obu składów...

tory.jpg
źródło: pixabay

Do napisania artykułu wykorzystałem "wszechwiedzący" internet.
Tymczasem!

Artykuł napisany w ramach tematu pierwszego 26. edycji Tematów Tygodnia.

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now