Ostatni rejs...

żagiel.jpg

Bitwa trwała już kilka godzin. A rozstrzygnięcia wciąż nie było. Powoli jednak zbliżał się moment kulminacyjny. Wściekły atak niewielkiego francuskiego okrętu o nazwie "Redoutable", na o wiele większy angielski liniowiec "Victory" miał być ciosem decydującym. Szanse Francji znacząco wzrosły. Nie dość, że angielska załoga została zdziesiątkowana, a ich okręt poważnie uszkodzony, to jeszcze jeden z francuskich marynarzy popisał się celnym strzałem i śmiertelnie ranił dowódcę angielskiej floty, admirała Nelsona. Sytuacja dla "angoli" była beznadziejna. Wielka Brytania, Wielki Dumny Albion przegrywał na morzu! Niesłychane! Wtem, zza gęstej chmury dymu wyłonił się "wybawca", i konkretną salwą burtową zmiażdżył stateczek "żabojadów". Tym okrętem, który odmienił losy bitwy, i ostatecznie przechylił szalę zwycięstwa na stronę Anglików był "Temeraire"! Co się tłumaczy - "Zuchwalec"!

Trafalgar.jpg
źródło: wikipedia

Minęły trzydzieści trzy lata...

Joseph Mallord William Turner (1775-1851) stał niedaleko stoczni rozbiórkowej i bacznie przyglądał się wzruszającej scenie, którą później zobrazował na płótnie o wymiarach 91x122 cm.

Turner.jpg
źródło: wikipedia

Bardzo wczesny wieczór. Na horyzoncie ciągle trwa przepiękny zachód słońca, a już widoczny jest cienki sierpik wschodzącego księżyca. Dzięki temu niebo przybiera jakby dwie barwy jednocześnie: ciepłe odcienie czerwieni i chłodne odcienie srebra. Prawie bezwietrznie. Spokojną morską wodę czuć wszystkimi zmysłami. Na pierwszym planie parowy holownik. Czarne, brudne burty i lśniący komin, z którego wydobywa się ogień i dym. Za nim, ciągnięty na linie, bohater spod Trafalgaru, bez żagli na masztach, ale wciąż dostojny i majestatyczny. Słychać hałas generowany przez maszynę parową, a poza tym panuje przejmująca cisza. Jak na pogrzebie. No może czasem zaskrzeczy jakaś mewa...
Następuje symboliczna zamiana ról. Od teraz parowce zaczynają rządzić na morzach i oceanach, a ogromne żaglowce lądują na śmietniku historii. Ale jest iskierka nadziei, że nie wszystko stracone. W oddali bowiem, za tą całą żałobną sceną, majaczą śnieżnobiałe żagle małego okrętu, który zdaje się pośpiesznie odpływać w głąb widnokręgu. Jakby uciekał przed losem swym nieszczęsnym...
I być może żegluje do czasów obecnych, dzielnie i odważnie pokonując "ryczące czterdziestki", "wyjące pięćdziesiątki", czy też "bezludne sześćdziesiątki", raz za razem ukazując się marynarzom, jak duch!

Obraz J.M.W. Turnera pt. "Ostatnia droga Temeraire'a" znajduje się w muzeum National Gallery w Londynie, czego nie mogę stuprocentowo potwierdzić, gdyż tam nigdy nie byłem. :)
Tymczasem!

Artykuł napisany w ramach tematu pierwszego 29. edycji Tematów Tygodnia.

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
1 Comment