Jak przekonać dziecko do czytania książek? Sprawdzony sposób :P

Siema Steemit :)

Nawiązując do 3 tematu Tematów Tygodnia, czyli "Naj... książka", chciałbym opowiedzieć o tym jak przekonać swoje dziecko do czytania książek. Nie jest to łatwe, ponieważ dla dzieci przecież jest tyle ciekawszych rzeczy do robienia, niż czytanie książek. Zamiast siedzieć nad lekturą lepiej jest wyjść na boisko, pojeździć na rowerze czy pograć na komputerze. A czytanie książek przecież ma bardzo istotny wpływ na rozwój intelektualny młodego człowieka. Dzięki czytaniu wzbogacamy nasze słownictwo czy też ubogacamy teksty, które piszemy. Czytając szybciej przyswajamy wiedzę i poprawiamy koncentrację i pamięć, a przede wszystkim pobudzamy naszą wyobraźnię. Ile to razy złapaliśmy się na tym, że po oglądnięciu filmu nakręconego na podstawie książki, którą wcześniej przeczytaliśmy, stwierdzaliśmy, że książka była o wiele lepsza? :) Sam nie mam dzieci, ale sposób, który opiszę został przetestowany właśnie na mnie i muszę przyznać, że naprawdę podziałał :)

Sposób ten wymyśliła moja mamuśka, która uwielbia czytać książki i to ona przekonała mnie do czytania, ponieważ za młodu w ogóle nie czytałem książek. W życiu nie przeczytałem ani jednej lektury, serio, nawet "Janko Muzykanta" czy "Antka". Będąc w 3 czy 4 klasie szkoły podstawowej, któregoś dnia złapała mnie grypa i całymi dniami leżałem przed TV i mamuśka wychodząc do pracy zapytała, czy znów będę cały dzień oglądał TV? I że może przeczytałbym jakąś książkę? W mojej głowie było "taaa jasne" :P . Widząc, że nic z tego nie będzie mamuśka obiecała mi, że jak przeczytam jakąś książkę to da mi 10 zł, no i się zaczęło :P Skuszony łatwym zarobkiem, zacząłem czytać książki, tylko że jako "mały cwaniaczek" wybierałem te najcieńsze :P to zasady szybko się zmieniły i 10 zł było za każde 100 stron, oczywiście byłem później sprawdzany czy nie oszukuje, ale wtedy nawet mi to do głowy nie przychodziło. Miałem też wyzwanie przeczytać najgrubszą książkę, jaką mieliśmy w domu, czyli "Europę" Normana Daviesa, za przeczytanie której mogłem zarobić 200 zł. Z czasem zacząłem czytać dla przyjemności, a nie dla "kasy". Połykałem książki, ale dalej nie czytałem lektur, bo zamiast "Krzyżaków" wolałem przeczytać np. "Harrego Pottera", czy zamiast "Chłopów" np. "Władcę pierścieni". Maturę ustną i pisemną z języka polskiego zdałem bez problemu, powołując się na lektury, których nigdy nie otworzyłem (streszczenia i opracowania były tu pozycją obowiązkową). Po prostu wolałem czytać inne, bardziej ciekawsze dla mnie książki. I tak mi zostało do dziś, co prawda, teraz czytam rzadziej bo pracując zawodowo ciężej znaleźć na to czas, ale jak tylko do ręki wpada mi jakaś dobra książka to "połykam" ją na raz :)

Wiem, że zastosowany przez moją mamuśkę sposób był zwykłym przekupstwem, ale czy jest jakieś lepszy sposób na uparte i znudzone dziecko, niż zaproponować mu coś za coś? Obiecać jakąś nagrodę, żeby je zmotywować do wysiłku? Psychologiem nie jestem, ale ten sposób na mnie podziałał i dziś mogę jedynie podziękować za to swojej mamuśce :)

czytanie książek.jpg

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
14 Comments