Idę na detox. Właściwie już jestem...

Od dłuższego czasu (może pół roku) doświadczam przewlekłego zmęczenia. Siedzę w pracy po 10h dziennie a w nocy się nie wysypiam. Weekendy nie wiele poprawiają sytuację...

Myślę, że może tu być wiele różnych czynników, które generują taki stan. Jednak ponieważ nie odżywiałem się do tej pory jakoś bardzo zdrowo, to zdecydowałem, że idę na detox...
Decyzja padła na dietę dr Dąbrowskiej - jak już się katować, to porządnie, czyli jeść tylko roślinki. Zero tłuszczy, zero węgli, zero białka. Sama trawa, warzywa (nie wszystkie) i trochę owoców (jabłko i grejpfrut). Póki co, założenie jest takie, że po tygodniu zdecyduję, czy głodzić się dalej, czy stopniowo wracać do normalności...

fruit-428057_1920.jpg
zdjęcie pixabay

W tej chwili, gdy piszę ten tekst, mija 4 dzień męki. Są chwile lepsze, gdy w ogóle mi to nie przeszkadza - czuję się ogólnie słaby i to wszystko. Czasem natomiast przeżywam chwile zwątpienia - zjadłbym coś dobrego. Np. jakiś solidny kawałek mięcha. Albo jajecznicę na śniadanie. Albo coś słodkiego czyli np jakieś 4 gałki lodów z poczwórnym espresso (tak, poczwórnym - takie pijam). Najgorsze są wspólne lunche w pracy, jak koleżeństwo różne ciekawe rzeczy sobie podgrzewa...

Ale nie, jeszcze się nie złamałem i na chwilę obecną wszystko wskazuje na to, że trochę tak jeszcze pociągnę... Mam nadzieję, że na tym etapie, na którym teraz jestem, będę miał już z górki. Dziennie nie wychodzi mi nawet 800 kcal w pożywieniu, jakie w tej diecie jest zalecane jako maksimum. Nawet się do tej wartości nie zbliżyłem.
Zobaczę jak mi będzie życie szło w najbliższym czasie. Na pewno do końca lipca chcę zakończyć dietę całkiem - wiąże się to z wyjazdem w dość uciążliwą delegację....

Ludzie się dziwią, że młody facet (27 lat), na pierwszy rzut oka szczupły (187 cm wzrostu i ~83 kg wagi), a idzie na dietę. No tak, różne zboczenia ludzi spotykają ;)

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
10 Comments