Niektórzy naukowcy mówią, że Wszechświat jest i był od zawsze, że jest wieczny. Inni twierdzą, że wieczny jest Bóg. Jednak można do tego dodać jeszcze coś "wiecznego":
Nic nie jest tak trwałe jak tymczasowa polityka rządu. ~Milton Friedman
- Czym takim jest rząd?
Grupą specjalnych ludzi - polityków - która zajmuje się mówieniem milionom innych ludzi co mają robić i jak mają to robić oraz ile swoich pieniędzy mają oddać im - rządowi. Co ciekawe Ci ludzie - rząd - są teoretycznie sługami tych ludzi, którym rozkazują.
- Jak rozkazujący może być jednocześnie sługą tych, którym rozkazuje?
Tak teoretycznie jest w demokracji - rząd składa się z ludzi, którzy zostali wybrani do tego rządu przez innych ludzi, którymi ów rząd będzie w przyszłości rządził. Co do tego służenia - fakt iż teoretycznie powinni służyć nie oznacza, że to robią.
- A czemu tego nie robią skoro oficjalnie mają to robić?
A kto lubi usługiwać innym? Kto lubi pracować głównie na innych a nie na siebie? Nikt. Mając do wyboru pracę na głównie na dobrobyt innych lub głównie na dobrobyt własny prawie każdy wybierze drugą możliwość.
- Jak Ci tworzący rząd mieliby pracować na innych?
Teoretycznie wystarczyło by by wykonywali swoją statutową pracę - uchwalali dobre, mądre, rozsądne prawo. Prawo dobre dla tych którymi rządzą - obywateli. Oraz by pilnowali jego egzekwowania.
- A jak mieliby pracować głównie na siebie będąc członkami rządu?
O to jest akurat bardzo proste - wystarczy zajmować się takimi czynnościami jak: przyjmowanie łapówek za tworzenie "zamawianych" przez łapownika przepisów, przyjmowanie łapówek za oficjalnie nielegalne przysługi dla odpowiednich ludzi, nacjonalizację gospodarki, by potem obsadzać przejęte firmy lubianymi znajomymi i członkami rodziny, ustanawianie prawem podwyżek własnych pensji itd. itp. Jak widać ustanawiając prawo łatwo sobie pomóc.
- Skoro Ci z rządu tak często nie pomagają rządzonym, a jednocześnie Ci rządzeni maja nad rządzącymi jakąś przewagę, to czemu owi obywatele niczego nie próbują zmienić?
Czasem próbują - chodzą na wybory i mogą odwołać tych rządzących, którzy im się nie podobają. Jednak rządzący mają na to tajną broń - "tymczasową politykę".
- Co to jest ta "tymczasowa polityka"?
"Tymczasowa polityka" to działania rządzących, które mają na celu poprawę złej sytuacji w kraju, a co za tym idzie - zdobycie sympatii wyborców. Niestety owe działania z uwagi na swoją "tymczasowość" nie są zwykle dobrymi rozwiązaniami, które zażegnałyby problem raz na zawsze.
- Czemu zatem rządzący nie wprowadzają "trwałych" rozwiązań zamiast "tymczasowych"?
Dzieje się tak, gdyż ich głównym celem nie jest wcale poprawa sytuacji w kraju, lecz poprawa swojej lub jej utrzymanie o ile jest dobra. W końcu - jak mówiliśmy - zwykle ludziom chodzi o ich własny interes. A ponieważ "trwałe" zmiany często wiązały by się z:
- przyznaniem, że przez lata źle się rządziło krajem;
- wprowadzaniem nierzadko trudnych, początkowo nieprzyjemnych dla wyborców reform, które dopiero po jakimś czasie rozwiązały by problem/problemy skutecznie;
nie są one zazwyczaj wybierane przez rządzących. Są one dla nich niekorzystne ze względów wyborczych. Decydując się na "trwałe", trudne reformy rządzący musieliby zaryzykować niezadowolenie społeczne skutkujące ryzykiem braku reelekcji - dopóki reformy nie przyniosły by pożądanych, korzystnych skutków.
- Czy to oznacza, że rządzący/rząd nigdy nie zdecyduje się na realne, trwałe naprawianie problemów, na trwałą, dalekowzroczną politykę?
Cóż .... to niestety może to oznaczać. Przynajmniej tak długo jak politycy będą przedkładać reelekcję nad przyszłe dziesięciolecia czy pokolenia. Tu świetnie pasuje inny cytat:
Politycy mają skłonność do myślenia o następnych wyborach, a nie o następnym pokoleniu. ~ Ronald Reagan
Dopóki celem będzie reelekcja, reelekcję będzie gwarantowało obecne zadowolenie wyborców, a je zdobywać się będzie chwilowym zasypywaniem problemów i tzw. "kiełbasą wyborczą", dopóty statystycznie politycy/rząd będzie częściej kierował się "tymczasową polityką".
- Czy nie ma możliwości złamania tego błędnego koła?
Jest kilka:
- można zmienić ludzką naturę polityków i wyprać im kompletnie mózgi tak, by przestali dbać głównie o interes swojego portfela a zaczęli śnić o trwałym dobrobycie wyborców;
- pozbyć się systemu opartego na wybieraniu rządu - to oznaczało by koniec demokracji i powrót do np. monarchii - niestety tu w większości przypadków dyskusja się zamyka, demokracja jest powszechnie uznawana za optymalny system - pojawiają się tylko nieliczne polemiki [link];
- pozbyć się rządu w całości - to jeszcze radykalniejsze posunięcie z perspektywy wychowanego w demokracji i w ogóle w jakimkolwiek państwie człowieka - oznacza całkowite usunięcie państwa z perspektywy dyskusji i zastąpienie go np. ...... anarchokapitalizmem [video-cz.1 , video-cz.2];
Podsumowanie
Zatem - "Nic nie jest tak trwałe jak tymczasowa polityka rządu." - przynajmniej tak długo, jak długo ten rząd istniej lub jak długo tworzą go statystyczni ludzie, posiadający statystyczną ludzką naturę. Jaki z kolei jest z tego wniosek ....... ?