Kresowe kadry #1: Czerwcowy dzień we Lwowie

IMG_6997a.jpg

Niewątpliwym plusem Rzeszowa jest bliskość Lwowa. Niby zagranica, a odległość taka jak do Krakowa. Z tą tylko różnicą, że do Grodu Kraka można dostać się w niecałe dwie godziny. Wyprawa do Lwowa, ze względu na granicę i wschodnie drogi, zajmuje co najmniej dwa razy dłużej. Wciąż jednak jest to trasa, którą można bez nadmiernego wysiłku zrobić dwa razy w ciągu dnia.

Pierwszy raz na Ukrainę pojechałem końcem października 2014 roku. Od tamtego czasu byłem we Lwowie 7 razy, w tym dwa razy tylko na jeden dzień. Poniższe zdjęcia zostały zrobione 4 czerwca 2016 roku, kiedy to do KBK przyjechał @michalwlazlo i rzucił pomysł, by wybrać się na Ukrainę. Na kilka godzin. A dlaczego nie?

Dołączył do nas Maksymilian. I pojechaliśmy.

Wybraliśmy najszybszą opcję. Na granicę pojechaliśmy samochodem, który został na parkingu. Kordon przeszliśmy pieszo. Tu zaczepiła nas jakaś para, czy nie chcemy jechać z nimi busem za 100 zł (czyli w przypadku 5 osób 20 zł na głowę). Był upał, więc przystaliśmy na to. No i wio. We Lwowie byliśmy koło południa.

IMG_6757a.jpg

Niestety kierowca wysadził nas na obrzeżach miasta, więc do centrum musieliśmy dojechać trolejbusem.

IMG_6764.JPG

Dobra rada: jeśli jedziesz busem, dogadaj z kierowcą, gdzie Cię ma wysadzić.

IMG_6767.JPG

Po przyjeździe poszliśmy na obiad do Pyzatej Chaty. Stamtąd udaliśmy się w kierunku Opery (swoją drogą polecam się tam wybrać, bilety są stosunkowo tanie a poziom całkiem wysoki).

IMG_6770a.jpg

Eklektyczny budynek został zaprojektowany pod koniec XIX wieku przez prof. Zygmunta Gorgolewskiego.

IMG_6784.JPG

Gmach jest prawdziwym dziełem sztuki. Tutaj np. rzeźba Melpomene autorstwa Stanisława Wójcika.

IMG_6787.JPG

Spod Opery udaliśmy się na Ormiańską, gdzie trwała budowa.

IMG_6809a.jpg

Minęliśmy romską żebraczkę...

IMG_6822.JPG

...figurkę Matki Boskiej...

IMG_6846.jpg

...panią na balkonie...

IMG_6827.jpg

...aż dotarliśmy pod numer 14.

IMG_6831a.jpg

Stąd wyruszyliśmy na poszukiwania lokalu. Takiego, w którym chcielibyśmy usiąść. Problem w tym, że w centrum takiego nie było. Oczywiście nie znaczy to wcale, że dobrych lokali nie ma. Są. Jeszcze jak! Niemniej tego dnia byliśmy wyjątkowo wybredni...

IMG_6849.JPG

IMG_6850.JPG

Szliśmy więc, szliśmy, aż doszliśmy pod Mickiewicza.

IMG_6871.JPG

IMG_6874a.jpg

A potem do dawnego konsulatu Republiki Łotewskiej.

IMG_6883a.jpg

Aż doszliśmy do miejsca, gdzie kot polował na ptaka, babcia wychodziła na zakupy a biała Wołga nikogo nie porywała.

IMG_6894.JPG

Mogliśmy iść w dół (jak babcia), albo w górę.

IMG_6903.JPG

Poszliśmy w górę, gdzie był wspaniały widok, ale zasłoniły go drzewa.

IMG_6929.JPG

IMG_6927.JPG

Nieopodal znajdował się lokal. Kupol. Kafe bar. Taki, jakiego szukaliśmy. Taras. Cień. Spokój. Szum drzew. Wchodzimy do środka...

IMG_6930.JPG

A tam: "Anna Maria smutną ma twarz, Anna Maria wciąż patrzy w dal..."

IMG_6949.jpg

Wracając z Kupola przeszliśmy obok Kościoła Dominikanów...

IMG_6956.jpg

Na dachu Domu Legend zrobiliśmy kolejny przystanek. Potem zjedliśmy drugi obiad w Pyzatej Chacie. No i trzeba było się zbierać...

IMG_6985.JPG

IMG_6990.JPG

IMG_7003.JPG

IMG_7044.JPG

Niestety na dworcu okazało się, że musimy czekać dwie godziny.

IMG_7041.JPG

Jakiś dziad starał się nas wszelkimi sposobami namówić na przejażdżkę z nim. Wymyślał przy tym różne argumenty. Np. że marszrutki na którą czekamy nie ma i nie będzie...

IMG_7047.JPG

Była.

IMG_7051a.jpg

O 21.20 wyjechaliśmy ze Lwowa. Przed północą byliśmy w Rzeszowie.

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
5 Comments