A miało być tak pięknie..., czyli krótka opowieść o Steemie

IMG_6970.jpg

Był późny wieczór 13 grudnia 2017 roku. Wracałem z @foggymeadow z Rygi. Zakończyliśmy pierwszy przemyt czekolady na Łotwę. 19 godzina w podróży. O 20.01 przyszła wiadomość od @kaysh:

Cześć. Jakoś tak mi się obiło o uszy, że siedzisz w kryptowalutach. Znasz Steemit?

Odpisałem:

Kojarzę, ale nie zagłębiałem się w tę kryptowalutę.

Tak też było w istocie. STEEMa kojarzyłem wyłącznie z tabelki na Bittrexie. Jako, że nie był w parze z ETH, to nawet nie przyszło mi do głowy, aby w niego zainwestować.

Godzinę później przyszła odpowiedź od @kaysh:

Pytam, bo trafiłam na to dzisiaj; z tego co zrozumiałam to autorzy publikujący tam wpisy dokładają się swoim stukaniem w klawiaturę do blockchaina. Dość... ciekawa koncepcja.

Po powrocie do Rzeszowa poczytałem trochę o Steemie. Tej samej nocy założyłem konto. Tydzień później Steem Dollars osiągnął ATH. 1 SBD było warte 13.81 USD. Prawie 50 złotych. Pod moim pierwszym postem zebrało się 19.30$. W momencie wypłaty było to mniej więcej tyle ile na YouTubie przez cały rok... W szybkim czasie zupełnie odstawiłem Facebooka i Tumblra. Zdjęcia, muzykę i przemyślenia zacząłem wrzucać tylko na Steemita. Serwisu Marka Cukrowej Góry używałem jedynie do udostępniania linków. W styczniu 2018 roku dokonałem pierwszego zwiększenia mocy. W pierwszym miesięcznym podsumowaniu #polish, które stworzył @jacekw jeszcze mnie nie było. W lutowym pojawiłem się na 48. pozycji w rankingu własnego Steem Power. Miałem wtedy 334 SP. Miesiąc później byłem 33 (441 SP). Oczywiście wszystko to odbyło się kosztem sporej ilości czasu.

Platforma zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Napisałem nawet artykuł pt. Steemit - najlepsza decyzja grudnia. Szybko jednak zacząłem dostrzegać mankamenty, które początkowo były przytłumione świetlistą wizją życia z własnej twórczości. Okazało się bowiem, że system wcale nie jest taki idealny, jak by się mogło zdawać. Jeszcze na początku stycznia byłem przekonany, że lepszego rozwiązania nie ma. W głowie miałem prosty mechanizm: ktoś pisze dobre teksty - dostaje duże upvoty, które z kolei przekładają się na jego wysokie SP i reputację. To zaś pozwala mieć wpływ na platformę. Nie brałem jednak pod uwagę, że istnieją... boty. Miałem też błędne przeświadczenie, że reputacja podnosi się tylko wtedy, gdy dostaniemy głos od kogoś z większą reputacją. Tak jednak nie jest. O pozycji na Steemicie nie decyduje więc content, tylko pieniądze. Jak w życiu.

Nie zniechęciło mnie to jednak. Mimo defektów wciąż dostrzegałem spory potencjał w platformie. Darmowe i natychmiastowe przelewy skłoniły mnie do ruszenia z przemytem czekolady. Wciąż też publikowałem. Niezależnie od kursu i ilości/wartości głosów. Co jakiś czas udawało mi się też przyciągnąć kolejnych entuzjastów, takich jak @romualdd czy @ptaku, którzy nie nastawili się na wielkie zarobki i czerpali radość z samego pisania. Niestety należeli oni do mniejszości. Większość chciała widzieć wymierne efekty swojej pracy. Wszak czas to pieniądz, a 0.20$ to nie jest satysfakcjonująca kwota. Gdyby jeszcze SBD stał po 14 dolarów amerykańskich... Niestety tendencja była odwrotna. Kurs spadał. Pod koniec czerwca 2018 roku zauważyłem, że mój feed jest przejrzysty, bo większość obserwowanych osób już od dawna nie pisze: @annaslapek, @ceybiicien, @curiosit, @innomine, @korowiowski, @kosma.ldz, @leopolita, @lugoshi, @mciszczon, @mysliprzeglad, @poezjaw... Niestety lista ta była dłuższa, a z miesiąca na miesiąc było jeszcze gorzej. W lipcu 2018 roku SBD spadło do jednego USD. STEEM był warty dolara dwadzieścia. Pojawiło się oczywiście sporo głosów, że tak właśnie powinno być. Niestety trend się utrzymał. W październiku SBD spadło poniżej dolara. W listopadzie to samo zrobił STEEM. Sporo osób uruchomiło procedurę Power Down. #polish jeszcze się trzymał, ale po dziewiątej wojnie flagowej skierowanej przeciwko użytkownikom botów ostała się tylko garstka Polaków. Jeszcze trwali i pisali artykuły. Jednak, gdy w maju 2019 roku @fervi zaczął zamieniać SP na STEEM, wiadomo było, że to już koniec. Miesiąc później wrzuciłem swój ostatni post. Fotoplastykon #357: Rzeszów. Steem Power trzymałem mając nadzieję, że STEEM jeszcze pójdzie w górę. Nie poszedł. Na Steemicie zostali tylko Indonezyjczycy z prowincji Aceh i moje "eurogąbki", których nawet gdybym chciał, to nie mogę wypłacić, bo zapomniałem jakie było hasło...


Artykuł napisany w ramach tematu trzeciego 34. edycji Tematów Tygodnia.


PS. Mimo wszystko mam nadzieję, że ta historia skończy się inaczej. Może dzięki Wise, może dzięki innym czynnikom. Czas pokaże.

H2
H3
H4
Upload from PC
Video gallery
3 columns
2 columns
1 column
25 Comments