Tak - najdziwniejsza. Przeczytałam książkę osobliwą, cudotwór. Ze staganu zamachały do mnie rogiem kołderki memuary. Zadzwonił dzwoneczek wczesnego nastolęctwa - Anastazja P., Anastazja P., była taka pani, hrabina, dziennikarka, skandal był, w telewizorze mówili. I ja, dzieciak przecież. Niby chcąca dużo wiedzieć, oglądająca z rodzicami Wiadmości i Polskie zoo, poruszona przemianą ustrojową i lawiną wydarzeń, a nierozumiejąca prawie nic.
Cena trzy złote. Pamiętnik Anastazji P. Erotyczne immunitety. Stan bardzo dobry. Na grzbiecie i okładce brak nazwiska autorki. Dopiero na stronie tytułowej - Anastazja Potocka (Marzena Domaros), tytuł i wydawca - Dom Wydawniczy "REFLEX". I to już koniec. Brak strony redakcyjnej, nie ma kolofonu. Nic o redakcji, wydawcy, drukarni. Brak roku wydania, informacji o prawach autorskich, nakładzie. Nie ma niczego. Dziwne? Bardzo dziwne, ale też doskonale pasujące do początku lat dziewięćdziesiątych i transplantowanego do Polski kapitalizmu.
Trzeba zatem zaczerpnąć informacji z zewnątrz. Krótki research. Biblioteka Narodowa wie, że książka wyszła w Warszawie w 1992 roku. Stron 131 plus 16 z materiałem ilustracyjnym, czyli czarno-białym przedrukiem zdjęć.

Zabieram się za czytanie. Zaczyna się ciekawie - od notki Kim jest Anastazja P.? napisanej przez osobę trzecią. No i na dzień dobry jest dziwnie. Anastazja - Marzena, rocznik 1967, dziewczyna ze wsi, współczesny Dyzma. "Dziennikarka", której cała kariera sprowadza się do tego, że na nieokreślonych stanowiskach pracowała w Radiu Gdańsk i "Wieczorze Wybrzeża". Przeniosła się do Warszawy, gdzie uzyskała akredytację w Sejmie jako korespondentka "Le Figaro"(!). No i tak oto dała się poznać wielu posłom.
Dalej 10 rozdziałów, w których Anastazja - Marzena opisuje swoje przygody z poszczególnymi politykami oraz rozdziały Jak zostałam hrabianką Potocką i Mili chłopcy z UOP.
Nie jest łatwo opisać tę książkę. Specyficzny język - momentami kojarzy się z produkcjami typu Trudne sprawy czy Dlaczego ja?, ale przecież w 1992 nikt o doku-soap jeszcze nie myślał. Jest to jakaś cudaczna mieszanka reportażu, wspomnień i cytatów z akt sprawy. Dosłownie - są tu zdania jakby żywcem spisane z protokołu przesłuchania, z całym specyficznym policyjno-sądowym słownictwem. Pomiędzy wspomnieniami notki biograficzne opisywanych przez Anastazję polityków. Kogóż tu nie ma... Kwaśniewski, Miller, Oleksy, Kern, Kuroń, Jagieliński, Niesiołowski i wielu, wielu innych. Kilku opisanych jako "bardzo blisko" poznani, inni tylko trochę oplotkowani. W gronie oplotkowanych również wiele kobiet posłanek.

Wrażenia po lekturze - po pierwsze konsternacja, po drugie niedowierzanie, po trzecie zdegustowanie.
Powstała książka, która w jak najgorszym świetle stawia ówczesnych rządzących. Wali w twarz prymitywnością, brakiem jakichkolwiek kompetencji, chamstwem. Dyzma - Anastazja idealnie w ten rzucik. Erotyki nie ma tu co szukać. Zresztą skutecznie z erotyzmu wypiera język "protokołowy".
Cytat dobrze oddający całość? Proszę bardzo.
Każdą najbrzydszą babę wystarczyłoby wpuścić do Sejmu na 24 godziny, a wyleczono by ją tam z kompleksów do końca życia. Tam jest taka atmosfera, że właściwie wszystko, co nie jest mężczyzną, jest do przewalenia.
Czyli homoseksualizmowi zdecydowane nie. Przy tym opisane w książce heteroerotyczne "ekscesy" są tak przaśne, że trochę śmieszą, trochę smucą.
Po lekturze brakowało mi jakiegoś akcentu końcowego, informacji "25 lat później". Tak sie złożyło, że tydzień temu na polskatimes.pl ukazał sie artykuł Anastazja P. Co się stało z pierwszą skandalistką III RP. Polecam jego lekturę, choć autorowi nie udało się w pełni naświetlić powodów, celów wydania tej książki. Stawia on jednak ciekawą tezę - że publikacja ta mogła silnie wpłynąć na wyniki kolejnych wyborów do Sejmu.
W artykule, jak również w innych źródłach internetowych znalazłam informację, że ghost-writerem książki jest Jerzy Skoczylas (nie kabareciarz, lecz dziennikarz). Ta informacja sprawia, że jeszcze bardziej zadziwia mnie poziom i treść tegoż utworu. A sprzedano 400 tysięcy egzemplarzy - najwyraźniej ludzie byli ciekawi pierwszego polskiego seks-skandalu politycznego.
O Marzenie Domaros doczytałam również. Francuskiego uczyła się w szkole średniej i raz była na szkolnej wymianie uczniów - oto cały jej związek z Francją. Akredytację w Sejmie dostała "na bezczelnego". Wcześniej z "Wieczoru Wybrzeża" ukradła pieczątkę i wyłudzała od reklamodawców pieniądze za ogłoszenia, które nigdy się nie ukazały. Hrabina? Już w ksiażce znalazłam odpowiedź.
Kiedyś, nudząc się okropnie z Iwoną, wymyślałyśmy coś, żeby było weselej.
Co robi Anastazja P. dziś? Brak informacji na ten temat. Nie dziwi mnie to - pewnie chciała zacząć życie od nowa. Czy teraz mniej w nim konfabulacji i kombinacji?
A sama książka nie daje mi spokoju. Ciekawe ile lat będziemy czekać na to, aby historia najnowsza Polski odkryła przed nami nieco więcej kart?
Post powstał w ramach Tematów tygodnia #33 i nawiązuje do tematu 3. Naj... książka
W 1992 roku miałam dwanaście lat. Pamiętam, że afera była, ale kontekst mi umknął, nie potrafię przypomnieć sobie reakcji opisywanych polityków (może nie było reakcji?), zwykłych ludzi, mediów. Jeżeli macie jakieś wspomnienia, zapraszam do dzielenia się nimi w komentarzach.