PEŁNIA

...jest taka piosenka, ze słowami w refrenie:
Maluje na niebie obrazy"
...zawsze gdy widzę Pełnię, to przypomina mi się ten refren i ten kawałek...
Odkąd pamiętam, mam ogromną słabość do Pełni Księżyca...
Nie umiem powiedzieć "dlaczego po co i na co".
Tak mam i już.

Nie potrafię przejść obok Niej obojętnie.
Gdziekolwiek bym nie była, a Ona (ta Pełnia) wyłoni mi się nagle zza rogu, zza zakrętu, zza budynku - to muszę się zatrzymać, zadrzeć swój rozpalony łeb do góry i zawiesić się w rzeczywistości chociaż na chwilę.

I zaraz mi głowa stygnie, życiowy dygot ustępuje, a tafla myśli się wygładza.
Strasznie dobrze mi to robi. Na sercu.
Polecam.

Jeśli jestem w centrum miasta, muszę na chwile usiąść sobie na krawężniku. Kiedy jestem na środku autostrady, muszę choć na chwile zjechać na pobocze, jeśli jestem gdzieś w Naturze - To już w ogóle Najlepiej..

Widzę taki obraz na Niebie (gdziekolwiek jestem) i powoli łapię dystans do Wszystkiego. Tak jakbym odzyskiwała prawdziwą Perspektywę, realną ocenę rzeczy, umiejętność oszacowania proporcji, problemów moich i świata.

Patrzę w niebo na Pełnię, ogarniam to jak Kadr, jak Światło, które - ponownie - jak co miesiąc, przywraca Rzeczywistości i Światu jego prawdziwy wymiar (zanim znowu zakłócenia, codzienna nerwówka spraw bieżących, na nowo zakłamie mi jego odbiór).
Tak jakby ktoś (KTOŚ), obrazami na niebie dawał mi do zrozumienia, "jak należy żyć" (cytat z tej samej piosenki).
Jakby ktoś przypominał, że nie jesteśmy tutaj ze swoimi zmartwieniami zupełnie sami...
Że jest jeszcze coś więcej, coś ponad nami, co mówi mi, że wszystko będzie dobrze.
Patrzę na obrazy na niebie i widzę, że jest jeszcze Uniwersum, jest ogrom Wszechświata. Wszystko sunie tam według planu, planety nie rozjeżdżają się chaotycznie w różne strony. Nadal jest czas, są wymiary przestrzenne, oraz Linia Światła.
Jest Teoria względności i Teoria Superstrun. Pory roku są stabilne i niezmienne.
Po Zimie zawsze przychodzi niezawodna Wiosna, a po Nocy Dzień. Są Fraktale i jest Ciąg Fibonacciego, tyle jeszcze do odkrycia i zbadania...
I Jest wreszcie Pełnia Księżyca - taki obraz na niebie.

Wszystko jest tak jak być powinno. Tam wysoko. Wiec czym TY sie martwisz?!
Ty mała Biedronko. Udźwigniesz sama ten świat?
A ja i moje myśli, czym są?
Myśl - taka nano-cząsteczka, taki maluśki element energii w Tym Ogromnym Wszechświecie, a tak potrafi nas dobić, pogubić, zmylić drogę, wpuścić w maliny, w labirynt i Smutek.

Wszystko będzie dobrze. Na końcu, wszystko będzie dobrze, tak?
(znacie ten cytat, rzecz jasna)
Tyle możesz.
i łącz Kropki.

Zamknięte okna i zamknięte drzwi
Tak łatwo jest zapomnieć, jak należy żyć
Obijać się o szare, puste dni
Jak to dobrze, że ktoś maluje na niebie obrazy
Jak to dobrze, że ktoś maluje na niebie obrazy
Obrazy... maluje obrazy... obrazy maluje...
(De Mono)
PS:
Podobne odczucia, (takie moje małe osobiste impresje), odczuwam także w Górach. Góry... Taaak... ale w Góry to wiecie, nie zawsze można :(
A Pełnie Księżyca to jednak mamy regularnie i to całkiem pod nosem! (nad)
"Nie przyszedł Mahomet do góry... etc," rozumiecie :D
Także doceń to w pełni, W PEŁNI!
Maluje na niebie obrazy"
Wszystkie Zdjęcia są moje, a to ostatnie z Wczoraj:

DobraNoc!
...
Ten tekst, nie powstałby w takiej formie,
gdyby nie ogromna (merytoryczna i psychiczna) pomoc Mistrza @santarius
Dziękuję!!!!!